W sobotę wyszłam na pierwsze zdjęcia. Pogoda nie rozpieszczała, było zimno, nie było słońca, co i raz musiałam uciekać przed deszczem. Postanowiłam, że zrobię zdjęcia w mieście i na razie naturę sobie daruję. Wydawało mi się to łatwiejszą opcją na trening. Szczerze mówiąc, kiedy wróciłam z powrotem do domu, zgrałam zdjęcia na laptopa i otworzyłam je w Photoshopie, to się trochę załamałam. Zrobiłam około 100 zdjęć i tylko DWA były w miarę ogarnięte, które mogłam wykorzystać do projektu. Reszta była niewyraźna, zamazana, dziwna, gdzieś gubiła się ostrość, coś psuło zdjęcie, czego nie dało się wyciąć w ps. Nie miałam pojęcia, że żeby zrobić jedno, w miarę dobre zdjęcie trzeba zwracać uwagę na tyle rzeczy jednocześnie! Wiedziałam, że robienie zdjęć jest trudne, ale nie sądziłam, że aż tak. Oto pierwsze efekty z soboty:
(To dwa zdjęcia, z których jestem zadowolona i które wykorzystałam do projektu)
Dobra, po bardzo nieudanej próbie zdjęć z soboty trochę się zniechęciłam i pomyślałam, że to dla mnie za trudne. A później zdałam sobie sprawę, że to przecież dopiero mój pierwszy raz i nikt nie jest dobry od razu. Muszę po prostu zwracać następnym razem uwagę na rzeczy, o których zapomniałam przy pierwszej próbie. W niedziele nie mogłam pójść na zdjęcia, bo cały dzień lało. W poniedziałek za to zrobiłam kilka luźnych fotek, zajęło mi to jakieś 40 minut, czekałam wtedy akurat na mamę, więc wykorzystałam ten czas na szybkie foty i chodziłam w okolicach przystanku i robiłam zdjęcia. Kiedy przerzuciłam je na laptop byłam pozytywnie zaskoczona. Byłam bardziej skupiona, kiedy robiłam zdjęcia, zwracałam bardziej uwagę na rzeczy, o których zapomniałam za pierwszym razem i efekty było wiele lepsze niż ostatnim razem. Poczułam w sobie więcej motywacji i chęci do dalszej pracy. Oto efekty z poniedziałku:
(Ostatnie zdjęcie jest definitywnie moim ulubieńcem. )
We wtorek mam w szkole trzy godzinne okienko (właśnie na nim najczęściej piszę posty dla Was :D ) stwierdziłam, że zamiast marnować ten czas na bezsensownym siedzeniu w szkole, to wykorzystam ten czas na zrobienie reszty zdjęć, które potrzebuję do projektu. Poszłam do ogrodu botanicznego w Oslo. Uwielbiam go jesienią, wtedy jest najpiękniejszy. Myślałam, że znam ten ogród na pamięć, a jednak trafiłam do wielu miejsc, których jeszcze nie znałam. Z tych zdjęć jestem najbardziej zadowolona. Dużo pracowałam nad ostrością żeby wydobyć z natury wszystko, co najpiękniejsze. Każdy najdrobniejszy szczegół. Trochę mi się udało. Oto efekty zdjęć z wtorku:
Te fotki to totalna amatorszczyzna, ale jak na kogoś, kto nigdy nie miał z tym styczności i nie wie nic, to nawet całkiem spoko wyszły. Przynajmniej niektóre.
Kto wie, może się jeszcze polubię z aparatem i wkręcę się w zdjęcia będąc po drugiej stronie.