wtorek, 28 lutego 2017

Pierwsze tygodnie na rurce - pole dance

Jutro minie równo dwa miesiące odkąd zaczęłam trenować pole dance. Zapytacie dlaczego po dłuższej przerwie od sportu wybrałam akurat pole dance?
Ten sport interesował mnie tak naprawdę od dziecka, ale wtedy pole dance kojarzył mi się z tańcem przy rurze, no, może odrobine na róże. Wiadomo, byłam mała i nie wiedziałam co to jest, ba, nawet nie wiedziałam, że to dyscyplina sportowa. Około dwa lata dowiadywałam się o tym więcej i więcej, oglądałam pierwsze artystyczne i sportowe występy. Ostatnie 7 miesięcy zaczęło kręcić się tylko w okół rurki. Chciałam zacząć trenować już w wakacje, ale nie miałam możliwości. Dużo obowiązków, nowe wyzwania...
Dokładnie 3 stycznia 2017 roku poszłam na swoją pierwszą lekcje. Wykupiłam roczne członkostwo w Sometimes pole studio w Oslo. To pierwsze i największe studio pole dance w Norwegii.
Pierwsze zajęcia były niesamowite. Instruktorka, inne dziewczyny, muzyka, sala... to wszystko miało tak cudowny klimat, że zakochałam się w rurce od pierwszego dotknięcia.
Od tamtej pory uczęszczam na zajęcia regularnie. W moim studio nie odbywają się tylko zajęcia z pole dance na różnych poziomach trudności, mamy również zajęcia aerial hoop, akrobatykę na wstęgach, stretching, exotic pole dance, rożne grupy taneczne (twerk, hip hop, taniec nowoczesny), różne zajęcia fitness, które mają wzmocnić nasze ciało pod rurkę, wstęgi i aerial hoop.
Jest w tym wybierać dlatego w studio jestem niemalże codziennie po około 2 godziny.

W pole dance się po prostu zakochałam. Żaden sport nie dawał mi jeszcze tyle satysfakcji. Jest cholernie ciężki, wymagający i potrzeba wiele cierpliwości, zaangażowania i samozaparcia.
Chyba dlatego tak bardzo mi się to podoba. To sport dla wszystkich, ale nie dla każdego, jeśli wiecie co mam na myśli. Wszyscy mogą zacząć, ale tylko niektórzy coś osiągną.
Siniaki, otarcia i ból nie są mi straszne. Wręcz przeciwnie! Daje mi to więcej motywacji i wiem, że trening wtedy był udany. Tak bardzo to pokochałam, że nie dotknęło mnie lenistwo, brak motywacji czy przeszło mi przez głowę, że się do tego nie nadaje i czas zrezygnować. Miałam gorsze dni, ból i siniaki czasem były tak duże, że normalna osoba by to rzuciła i do tego nie wróciła, przecież po co się aż tak męczyć. Ten drążek uzależnia. Jak już raz zrobisz pierwsze spiny, wejdziesz na nią, wyjdą pierwsze figury, to chcesz więcej i więcej. Moje studio stało się drugim domem i moim bezpiecznym miejscem. Gdy wchodzę na salę i zaczynam ćwiczyć każdy problem znika, świat nie nie istnieje. Jestem tylko ja, drążek i muzyka. Nie umiem nawet opisać słowami ile pozytywnego ten sport już przyniósł do mojego życia. Polecam każdemu spróbować i poczuć tą radość i satysfakcję. 

Pole dance było najlepszą decyzją jaką mogłam podjąć. Jeśli coś takiego nazywa się pasją, to mogę już teraz stwierdzić, że pole dance stał się moją największą pasją i nic mi nigdy nie dawało tyle radości i siły niż to.