wtorek, 27 września 2016

Jak ludzie próbują mnie obrazić i dlaczego im to nie wychodzi?

Notki bardziej poważne i tematyczne miałam pisać dopiero za jakiś czas. Dawno mnie tu nie było, a teraz chcę pisać regularnie dlatego na samym początku chciałam dodawać luźne posty ze zdjęciami. W ostatnim czasie byłam na dwóch bardzo udanych sesjach zdjęciowych, z których jestem bardzo zadowolona i chciałam podzielić się z Wami efektem. Niestety mój fotograf dzisiaj wyjechał do Polski na tydzień i nie zdążył przesłać mi wszystkich zdjęć na e-mail, a ja mam tylko próbkę zdjęć przesłanych przez Facebooka. A jak wiadomo, jakość jest ważna, a Facebook definitywnie ją psuje. Dlatego dopóki nie dostanę zdjęć napiszę o tematach, które Was interesowały i którymi sama chciałam się podzielić.

A teraz wrócimy do głównego tematu dzisiejszej notki, czyli jak ludzie próbują mnie obrazić i dlaczego im to nie wychodzi.
Już nie od dzisiaj wiadomo, że osoby, które dzielą się publicznie
 swoimi poglądami, upodobaniami i po prostu tym, co siedzi im w głowie, są skazane na krytykę.
Krytyka jak najbadziej jest potrzebna, ale przyjrzyjmy się temu trochę bliżej, czy w tym przypadku jest ona faktycznie potrzebna i czy cokolwiek wnosi do życia osoby krytykowanej? Tutaj dam przykład samej siebie.

Za co ja jestem najbardziej krytykowana?  Za moje poglądy, otwartość, czyli nie owijam w bawełnę i nie lubię się bawić w kotka i myszkę. Mówię otwarcie o tym co myślę. nie daję sobie w kaszę dmuchać. Nie wspominając już o takich błahostkach jak kolor włosów, makijaż, upodobania czy jak się ubieram. Bywam też krytykowana za to, co robię, czyli chociażby pisanie, zdjęcia i inne takie.

I jak taka krytyka mniej więcej wygląda?

„Wyglądasz jak straszydło, włosy tam na dole też sobie farbujesz na niebiesko??? A tak w ogóle, to okropnie wychodzisz na zdjęciach i w ogóle się do tego nie nadajesz!!! Jakim prawem mówisz, że jesteś za aborcją???? szkoda, że ciebie mama nie usunęła. Umrzyj, zgiń, jesteś żałosna. I ja tylko wyrażam swoje zdanie, mam do tego prawo. To konstruktywna krytyka, a nie jakieś hejty.” (przykład typowego hejtu z portalu ask.fm, polecam :DD)
 


1. Masz prawo mieć własne zdanie, a ja mam prawo mieć je w dupie. 
Co to znaczy? Oczywiście, masz prawo mieć własne zdanie i poglądy, jak każdy człowiek na tej planecie.
A ja mam prawo mieć je w dupie, czyli dopóki nie prosiłam o twoją opinię nikogo ona nie obchodzi oprócz ciebie, więc równie dobrze możesz się ugryźć w język i przemilczeć wszystko, co chcesz powiedzieć na mój temat. Ewentualnie napisać na kartce i wsadzić sobie w tyłek. W takich sytuacjach zastanawiam się jak takich ludzi wychowali rodzice. Wychowali na totalne małpy bez kultury i obycia? Bo to jakby podejść do zupełnie obcej osoby i zacząć mówić co ci się w niej nie podoba, tak o, po prostu. Ja jestem dla ciebie właśnie tą obcą osobą. To świadczy tylko o tobie jak zachowujesz się w sieci. To, że oboje jesteśmy po dwóch stronach różnych ekranów wcale nie oznacza, że nie obowiązują tu zasady jakiejkolwiek kultury.

´´ALE JA TYLKO DAJĘ CI KONSTRUKTYWNĄ KRYTYKĘ. ´´

2. Konstruktywna krytyka przestaje być konstruktywna, kiedy nie jesteś specjalistą w danej dziedzinie i kiedy nikt cię o nią nie prosił. 
Konstruktywną krytykę mogą wygłaszać osoby, które naprawdę dobrze się znają w danej dziedzinie i są specjalistami z doświadczeniem. Jeżeli znasz się tylko trochę, lub po prostu nie podoba ci się coś osobiście jest to TYLKO TWOJE ZDANIE. Z którym już wiesz co zrobić, patrz punkt pierwszy.

3.  Nie obchodzi mnie zdanie innych ludzi. 
Tak, tak, wiem, że na pewno nie raz trafiłeś na tego typu stwierdzenie. I pewnie w większości to są osoby, które na prawo i lewo mówią jak to ich bardzo zdanie innych nie obchodzi, a później płaczą w poduszkę jak ktoś powie im coś niemiłego albo diametralnie zmieniają mniemanie o sobie, kiedy ktoś mówi im coś pozytywnego. W sumie ja też spotkałam mnóstwo takich osób przez co autentyczność tych słów nie jest taka sama. A ja już wyjaśniam jak to jest w moim przypadku, bo mnie naprawdę nie interesuje zdanie innych.
Twierdzisz, że jestem ładna i podoba ci się to jak wyglądam?
Ojej, to bardzo miłe, ale to NIE ZMIENIA postrzegania mojego wylądu. Nie czuję się przez to bardziej atrakcyjna czy pewniejsza siebie. To twoje prywatne zdanie i jeśli jest pozytywne, to mogę tylko podziękować, a ile ludzi tyle opinii. Na pierwszym miejscu zawsze będzie się liczyło to, co ja sama o sobie myślę.
Tak samo w przypadku, kiedy ktoś krytykuje mój wygląd.
Okej, moge ci się nie podobać, ale to nie sprawi, że zmienię się i zacznę dopasowywać pod twój gust, bo ile ludzi tyle opinii. Żyj i dać żyć innym. Tak samo jest w sytuacji z poglądami. Negatywne słowa nie sprawią, że przestanę wierzyć w to, co dla mnie jest słuszne, a pozytywne słowa nie sprawią, że dopiero w nie zacznę wierzyć, bo inni myślą podobnie.

4. Tylko zdanie bliskich mi osób (jako osób trzecich) może mnie zmienić. 
Dlaczego tak jest? Więc już tłumaczę. Tylko osoby mi bliskie mnie znają, wiedzą jaka jestem, jak zachowuję się na codzień, co przeżyłam, a czego nie, wiedzą o moich wadach i zaletach. Najzwyczajniej w świecie wiedzą jakim człowiekiem jestem NAPRAWDĘ. 
Reszta ludzi, którzy mnie poznali, którzy nie są dla mnie bliscy, wiedzą o mnie mało, jakieś strzępki informacji, nie wiedzą skąd pewne myśli i zachowania wynikają, nie znają mnie na codzień i przede wszystkim nie są w moim życiu non stop. Czyli znają mnie tylko troszkę, a to jest definitywnie za mało żeby móc mówić mi jakim powinnam lub nie powinnam być człowiekiem. 
Zdanie bliskich osób może na mnie mocno wpłynąć, bo taka jak wspominałam, oni mnie znają i mają prawo mnie oceniać. Znają moją nagą duszę. Dla nich mam też motywacje zmieniać się na lepsze. JEDAK to co ja o sobie sądzę, co chcę i w co wierzę zawsze będzie dla mnie najważniejsze i na pierwszym miejscu. 

5. Czy Ty jako osoba trzecia możesz na mnie jakkolwiek wpłynąć? Daj mi radę lub wskazówkę! 
Ty, jako ktoś mi zupełnie obcy nie możesz diametralnie na mnie wpłynąć, ale dając mi radę czy wskazówkę jesteś w stanie skłonić mnie do przemyślenia tematu i jeśli się z tym zgodzę - zmienić coś. Więc to jest mały i jedyny sposób żebym rozważyła jakkolwiek twoje słowa. 

A Ty? Jak bardzo jesteś podatny na krytykę innych? 

czwartek, 22 września 2016

Verdens ende - end of the world


 Definitywnie bardzo dawno mnie tu nie było.
Ostatni raz... w maju? Więc minęło już kilka dobrych miesięcy. Bardzo ciepłe dni maja już za nami, upalne wakacje 2016 też już jakiś czas temu się skończyły. A dzisiaj nastał pierwszy dzień jesieni. Chyba pierwszy raz odkąd pamiętam nie jestem załamana faktem, że ciepłe pory roku już za mną. Nie jestem fanką zimna, deszczu, śniegu i braku słońca.

Kilka tygodni temu zaczęła się szkoła. W Norwegii zaczęła się ona około 2-3 tygodni wcześniej niż w Polsce, więc już jakiś czas nauki za mną. Około 3 tygodnie temu razem z klasą byliśmy na wycieczce w miejscowości położonej 2h za Oslo, w Tjøme. Nie robiliśmy tam nic konkretnego i nie powiem, że to była jakość szczególnie udana wycieczka. Głównie mieliśmy lekcje w terenie, trochę zadań grupowych i wspólnego grilla. Zostaliśmy tam na jedną noc, więc byliśmy tak prawie 2 całe dni.

W tej miejscowości jest słynny punkt widokowy nazwany ``Verdens ende``, czyli ``koniec świata``. Cóż, nie będę ukrywać, że ten widok podbił moje serce. Miałam okazję jeszcze obserwować ten cudowny krajobraz z wysokiej góry, na której byłam. Coś magicznego.

Zdjęcia zostały wykonane przeze mnie, zwykłym iPhone5s.